Śnieżna burza w szklanej kuli

Śnieżna burza w szklanej kuli

13-12-2017

Ozdobne kule śniegowe są nieodłącznym elementem popkultury już od wielu lat. Często są to krajobrazy, ozdoby świąteczne, podobizny znanych osób, budynki, czy pomniki, zdarzają się także abstrakcyjne formy. Łączy je jedno – szklana kula dookoła i zamknięta w niej niegroźna burza śnieżna. Jak powstała ta kultowa ozdoba?

Austriackie korzenie?

W roku 1900 Erwin Perzy pracował w Wiedniu jako konserwator sprzętu medycznego, gdy przyszedł do niego chirurg z problemem – mimo, że na swojej sali operacyjnej miał on zainstalowane żarówki elektryczne, nowo wynaleziony przez Thomasa Edisona produkt nie dawał wystarczającego światła. Odwiedził więc do Perzy’ego z myślą, że mógłby sprawić, by żarówki były jaśniejsze, a ten chętnie przyjął wyzwanie.

Gdy szukał inspiracji, zauważył, że okoliczni szewcy stosują w swoich zakładach interesującą sztuczkę – wypełniają szklane kule wodą i umieszczają je przed świecami, zyskując w ten sposób dodatkowe światło. Perzy spróbował tej sztuczki z żarówką, ale odkrył, że jasność nie uległa poprawie. Ale co by było, gdyby dodał do wody coś, co mogłoby odbić światło? Zaczął od białych płatków semoliny, używanej wówczas w żywności dla niemowląt. To również nie spełniło oświetleniowych oczekiwań Perzy’ego, ale skojarzenie ze spadającym śniegiem przyniosło mu inspirację, która zmieniła jego życie.

Wykonał miniaturową replikę Bazyliki Narodzenia NMP w Austrii, umieścił ją w małym, wypełnionym wodą i płatkami semoliny świecie, uszczelnił i przymocował do podstawy z gipsu, którą pomalował na czarno. I voila – tak narodziła się pierwsza szklana kula śniegowa. Czy aby na pewno? Taka jest wersja Austriaków.

Według Nancy McMichael, amerykańskiej kolekcjonerki kul śniegowych, pierwsze kule śniegowe zostały zaprezentowane na Paris Universal Exposition w 1878 roku przez miejscową firmę produkującą szkło. Nie tylko ona jest tego zdania – sprawozdania z tego wydarzenia wspominają wypełnione wodą szklane kule z figurką mężczyzny z parasolem w środku oraz białą substancją przypominającą śnieg.

Choć Perzy nie wynalazł kuli śniegowej, opatentował ją w 1900 roku, a potem rozpowszechnił swój wynalazek wraz z bratem – otworzyli w Wiedniu sklep „Original Wiener Schneekugel Manufaktur”. Istnieje on do dziś i pozostał w rękach rodziny, a w ofercie ma kule śniegowe z atrakcjami turystycznymi, zwierzętami, motywami świątecznymi, które powstają dokładnie w tym samym warsztacie, w którym narodziła się kula-matka. Perzy był rzemieślnikiem i wszystkie jego przedmioty były pieczołowicie wykonanym rękodziełem, co miało odzwierciedlenie w ich cenie – były towarem raczej luksusowym. I w tym miejscu zwęszyła biznes Ameryka.

Hollywood jest gotowe

W 1927 r. człowiek z Pittsburgha, Joseph Garaja, złożył wniosek o patent na ciekawy przycisk do papieru. Projekt, który przedstawił, a następnie sprzedał, był rybą pływającą w morskiej trawie. Ale to nie morski klimat Garaji zaimponowały branży – jego sprytny sposób szczelnego montażu zrewolucjonizował przemysł kul śniegowych i sprawił, że ich masowa produkcja stała się o wiele łatwiejsza.

W latach trzydziestych William Snyder, przedsiębiorca z New Jersey, zaczął sprzedawać pamiątkowe kule śniegowe za dolara. Kilka lat później ceny podskoczyły w górę dzięki niezamierzonemu lokowaniu produktu – w 1939 roku bohaterka filmu “Kitty Foyle” potrząsa na ekranie kulą z figurką dziewczynki na saniach w środku, a chwilę później sprzedaż tego rodzaju pamiątek wzrasta o 200 procent.

Lata czterdzieste przyniosły zupełnie nową erę w świecie reklamy – marki zaczęły masowo produkować kule śniegowe, by reklamować swoje produkty, a chwilę później pomysł ten podchwyciły wszelkie miejsca turystyczne. Dalej było już z górki – firmy z różnych branż zaczęły masowo produkować owe pamiątki i wkrótce stały się one bardzo popularne na całym świecie.

Do dziś chyba już wszystko zostało zamknięte w tej szklanej kuli wypełnionej sztucznym śniegiem – już nic nas nie zaskoczy, a mimo to nadal chętnie sięgamy po kule śniegowe w prezencie dla najbliższych lub… dla siebie. I na tym właśnie polega urok tych akcesoriów – są ponadczasowe.

ZOBACZ: